Przejdź do głównej zawartości

Poznajmy się lepiej #książki

Witajcie! Dziś mamy dla Was książkowy tag! Odpowiedziałyśmy na kilka pytań ze świata książki. Będzie nam miło jak w komentarzach zostawicie swoje odpowiedzi na te pytania! Bawcie się razem z nami!

Dodaj podpis


1.     Pierwsza świadomie przeczytana książka, po której zaczęłam czytać to …
Monia: Pierwsza książka, przez którą zaczęła się moja przygoda z czytaniem to „Stowarzyszenie wędrujących dżinsów” Ann Brashares. Przeczytałam ją z własnej woli, jakoś pod koniec podstawówki. Wtedy okazało się, że czytanie jest fajne.

Viola: Pierwszą książkę, którą pamiętam, że przeczytałam i nie była to lektura to "Tylko dla wybranych" Kate Brian. Powiedziałabym, że to trochę taki kryminał dla nastolatków. Od tamtego czasu, co miesiąc chodziłam z moją koleżanką do biblioteki miejskiej, brałyśmy tyle książek ile było można i czytałyśmy, a potem sobie pożyczałyśmy.

2.     Książka, przez którą nie udało mi się przebrnąć
M: „Portret Doriana Graya” Oscar Wilde – zaczynałam chyba dwa albo trzy razy, za każdym razem przerywałam przed 50 stroną i nie byłam w stanie czytać dalej. Jakoś się nie polubiliśmy, ale myślę, że dostanie jeszcze jedną szansę.

V: Tutaj mam dwie książki, pierwsza to "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek. Pamiętam, że Pani w bibliotece nie chciała mi jej wypożyczyć, bo stwierdziła, że jestem za młoda, ale w końcu po uporze trzynastolatki się udało. Może właśnie dlatego, że miałam tylko 13 lat nie byłam w stanie przez to przebrnąć. Temat zdecydowanie za ciężki dla mnie na tamte czasy.

Drugą jest "Rok 1984" George'a Orwell'a. Chociaż wiem, że to książka bardzo dobrze oceniana i wielokrotnie polecana mi przez znajomych to po prostu nie mogę. Zaczęłam ją czytać i nie mogę skończyć, a że kompletnie nie pamiętam co przeczytałam musiałabym zacząć czytać od nowa. Kiedy ją dostałam żyłam jeszcze w trochę innym świecie. Na pewno zrobię do niej kolejne podejście. 

3.     Autor z którym poszła bym na kawę
M: Simon Beckett – mimo przewidywalności fabuły jego książek, uwielbiam serię przygód o doktorze Hunterze. Chętnie bym się napiła kawy  z panem Simonem i pogadała o tych wszystkich ekscytujących mechanizmach biologicznych rozkładu zwłok.

V: Każdego kto mnie zna nie zdziwi moja odpowiedź, że tym autorem byłby C.R. Zafon. Przeczytałam praktycznie wszystkie jego książki, mam także dwa wydania po hiszpańsku, które sobie przywiozłam z wyjazdów. To chyba pierwszy autor, którego książki tak mocno chwyciły mnie za serce, że czytałam i nie mogłam się od nich oderwać. Poza tym bardzo chętnie dopytałabym o zakończenie jednej z książek, które można interpretować na kilka sposobów i chciałabym się dowiedzieć co autor miał dokładnie w głowie, kiedy je pisał. 

4.     Bohater z którym poszła bym na melanż to
M: Będę monotematyczna – David Hunter z „Chemii śmierci” S. Becketta. Ta postać wywołuje we mnie dużo ciepłych uczuć. Chociaż bałam bym się troszkę, że jego magnetyczne działanie na kłopoty i zagrożenie życia wpłynęło by na nasz melanż, to tak, chciałabym iść z nim w miasto.

V: U mnie to będzie Fermin Romero de Torres z powieści Zafona. Jest tak barwną postacią, że z pewnością to byłaby "night to remember". Poza tym chętnie posłuchałabym jego opowieści na żywo. 

5.     Ulubiona książka z dzieciństwa, którą mogłam czytać(słuchać) w kółko
M:„Sukienki Bożenki” Doroty Gellner. Tą bajkę znałam na pamięć, wiedziałam gdzie jest które słowo. Za nim nauczyłam się czytać bardzo dobrze szło mi udawanie, że potrafię z tą książką. Do dziś pamiętam pierwszy wers „Sukienki Bożenki otworzyły szafę z wielkim wrzaskiem” (czy jakoś tak).

V: Chyba nie mam takiej ulubionej książki. Pamiętam, że mama zawsze czytała mi baśnie braci Grimm czy też Andersena, ale też uwielbiałam książkę "101 Dalmatyńczyków" (prawie tak samo jak bajkę). Jakbym miała wybrać jedną, która bardzo zapadła mi w pamięć to będzie "Dziewczynka z zapałkami", bo to jest strasznie smutna historia i płakałam jak ją pierwszy raz usłyszałam, potem nie chciałam już, żeby mama mi ją czytała. 

6.     Najdziwniejsza książka, którą czytałam to
M:„Jarmark odmieńców” Katherine Dunn. Tak dziwnej, przerażającej, a jednocześnie wspaniałej i ciepłej książki wcześniej nie czytałam. Tyle dysonansów, tyle nerwów, że się z czymś nie zgadzam, które potem przechodziły w zachwyt, nad tym jakie piękne więzi między rodzeństwem nie miałam przy żadnej książce.

V: Moja najdziwniejsza książka to będzie Jens Hovsgaard "Siódmy dzień". Zdaję sobie sprawę, że rzeczy, które były tam opisane mają miejsce, ale to była chyba pierwsza taka książka, która przeczytałam. Znalazłam ją w swoim pierwszym Chillboxie i chociaż lubię kryminały to ten wywołał we mnie bardzo mieszane uczucia. 

7.     Żałuję, że przeczytałam  
M:„W Krakowskiej Matni” Bartłomiej Sas. Czuję, że zmarnowałam czas i pieniądze (na szczęście tylko jakieś 7 złotych), który mogła bym przeznaczyć na coś o wiele lepszego. Kryminał o Krakowie brzmiał spoko, okazał się nieciekawy, wręcz męczący. Szczerze? Nawet za bardzo jej nie pamiętam, jedyne co to zwłoki w śmietniku przy Reymonta. A zwykle pamiętam chociaż fabułę książki, przeczytanej nawet 4 lata temu…. 

V: Nie mam takiej książki, której żałowałabym, że  przeczytałam, bynajmniej nic takiego nie przychodzi mi na myśl. Jedyne co mogę napisać to to, że żałuję, że chociaż wychowałam się na filmach o Harrym Potterze to książki przeczytałam bardzo późno. W zasadzie byłam już dorosła kiedy postanowiłam je przeczytać, ale to może też dlatego, że chciałam przedłużyć swoje dzieciństwo. Kto wie co miałam w głowie, ale cieszę się, że to w końcu zrobiłam. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Denko #1

Cześć i czołem! Dzisiaj przychodzimy do Was z projektem denko. Poznajcie kilka kosmetyków, które dobiły do dna swej egzystencji w naszych łazienkach! Pielęgnacja twarzy Monia: Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, zużyłam trzy produkty:  1. My skin is naked - peeling do twarzy z firmy BIOK Laboratoria. To był mój pierwszy peeling do twarzy, który poleciła mi właśnie Viola. Polubiliśmy się bardzo. Nie miał jakiegoś mocnego zapachu, spełniał swoją funkcję bardzo dobrze.  2. Natura Estonica Face Tonic Sophora Japonica  - tego produktu używałam drugi raz. I jeszcze na pewno do niego wrócę. Używanie było bardzo przyjemne bo ma piękny zapach, do tego niska cena jest bardzo zachęcająca. Plus na moją cerę działał bardzo dobrze, mam wrażenie że między innymi on miał swój duży wkład w zmniejszeniu się nieproszonych, czerwonych gości na twarzy.  3. Lirene serum przeciwzmarszczkowe - to serum dostałam od ciotki, więc no używałam. Stosowałam jako krem

Mój pierwszy Mróz, czyli "Czarna madonna"

Była moja pierwsza Bonda ( klik ), to teraz kolej na pierwszego Mroza. Znajomości z Panem Remigiuszem nie zaczęłam tak, jak wiele osób poleca ani tak jak sama myślałam, że zacznę – ode serii o Chyłce. Na pierwszy ogień, a raczej Mróz poszła „Czarna Madonna”. Prawdopodobnie nie znalazłaby się tak szybko na mojej liście przeczytanych książek, gdyby nie była prezentem urodzinowym, ale nie żałuję i bardzo dziękuję za ten prezent! Po przeczytaniu opisu byłam przekonana, że będzie to jakaś obyczajówka z jakąś katastrofą samolotową i wątkiem religijnym (tak, nie sprawdzam gatunków książek przed czytaniem), a mniej więcej w połowie okazało się, że to historia o egzorcyzmach. Oczywiście wątki katastrof samolotowych i ten religijny są także dużą a nawet bardzo dużą częścią książki, co oznacza, że opis nie kłamie. Po tej lekturze już wiem skąd się wzięła nazwa czarnych skrzynek w samolotach oraz że nie są wcale czarne! Czy polecam? Tak. Zdecydowanie tak. Ale … Jeśli należycie do osób

Poznajmy się lepiej!

Dziś mam dla was 5 faktów, anegdot, opowieści czy krótkich historyjek o mnie. Dowiecie się jakie warzywo mogło by dla mnie nie istnieć, jakiego filmu nigdy nie obejrzę, a także czyj koncert był moim pierwszym, na który kupiłam bilet. Dajcie znać w komentarzach czy Wy macie i jakie takie swoje filmy, koncerty i jak to było z tymi lekturami. Film, którego nigdy nie obejrzę  Nie wiem w sumie czemu, ale mam tak, że jak coś jest mega popularne i wszyscy wokół się tym zachwycają - mam na myśli film czy serial, to czasami postanawiam nigdy tego nie zobaczyć. Pierwszym filmem, którego postanowiłam nigdy nie oglądać jest Avatar. Pamiętam, że jak wyszedł ileś lat temu, był na niego wielki boom. Wszyscy wszędzie o tym mówili. Wtedy stwierdziłam, że nigdy nie obejrzę tego filmu. Faktem jest, że nie przepadam za SF czy fantastyką, zdarza mi się jednak oglądać filmy z tych gatunków. W przypadku Avatara, mimo miło wyglądających niebieskich postaci, założyłam sobie nigdy go nie oglądać. I wiecie