Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2016

#pierwsza dziara

Jak mówi sam tytuł, będzie to historia o pierwszym i jedynym (jak na razie) tatuażu. A wszystko zaczęło się prawie miesiąc temu… A nie, jednak to trochę kłamstwo. Zaczęło się wcześniej, dużo wcześniej, w czasie dalej nie określonym.                 Niestety albo i stety należę do osób, które muszą przemyśleć wiele rzeczy długo i porządnie, często korzystając z konsultacji osób bliskich. Tak też było w tym przypadku. Ale może zacznę od początku.                              Oczywiście jako dziecko, a później jako większe dziecko i jeszcze większe dziecko rysowałam sobie po rękach. Od zawsze. I chociaż twierdziłam, że nigdy się nie wydziaram, to z fascynacją i lekką zazdrością przyglądałam się tym śmiałkom z pięknymi dziarami (oczywiście nie wszystkim!), ale ja tego nie zrobię – bo do mnie to nie pasuje itd.                 Jaaaasne. Okłamywałam tak siebie bo jestem ogromnym tchórzem. A samo słowo ból sprawia, że mnie boli. Więc gdzie tam ja i dziara. Dobra, może nie do końca się