Była moja pierwsza Bonda (klik), to teraz kolej na
pierwszego Mroza. Znajomości z Panem Remigiuszem nie zaczęłam tak, jak wiele
osób poleca ani tak jak sama myślałam, że zacznę – ode serii o Chyłce. Na
pierwszy ogień, a raczej Mróz poszła „Czarna Madonna”. Prawdopodobnie nie znalazłaby
się tak szybko na mojej liście przeczytanych książek, gdyby nie była prezentem
urodzinowym, ale nie żałuję i bardzo dziękuję za ten prezent!
Po przeczytaniu opisu byłam przekonana, że będzie to jakaś
obyczajówka z jakąś katastrofą samolotową i wątkiem religijnym (tak, nie
sprawdzam gatunków książek przed czytaniem), a mniej więcej w połowie okazało
się, że to historia o egzorcyzmach. Oczywiście wątki katastrof samolotowych i
ten religijny są także dużą a nawet bardzo dużą częścią książki, co oznacza, że
opis nie kłamie. Po tej lekturze już wiem skąd się wzięła nazwa czarnych
skrzynek w samolotach oraz że nie są wcale czarne!
Czy polecam? Tak. Zdecydowanie tak. Ale … Jeśli należycie do
osób nieco lub bardziej strachliwych – jak ja, uważałabym na tę literacką
pozycję. Po „Czarnej madonnie” boję się być sama w domu. Oznacza to jedno – uwierzyłam.
I to jest właśnie powód, dlaczego nie oglądam horrorów. Gdybym wiedziała
wcześniej (mój błąd), że jest to horror religijny, na pewno wybrałabym lepszy
czas na czytanie tej książki. Mimo wszystko ten mój strach jest plusem, dawno
mi się nie zdarzyło, żeby książka tak na mnie wpłynęła, ostatni i chyba pierwszy
był Zafon, w którejś ze swoich książek, ale to było dawno temu. I chyba już
wiem, że w najbliższej dekadzie nie sięgnę po książki Kinga horrory nawet
pisane, chyba nie są dla mnie.
Co innego mogę powiedzieć o „Czarnej madonnie”? Zaskoczyła
mnie, a właściwie zwrot akcji w niej, nie spodziewałam się takiego obrotu
sytuacji. Może nie polubiłam jakoś specjalnie bohaterów książki: Filipa i
Kingi, to chyba pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, gdzie głównym bohaterem
jest były ksiądz, który porzucił koloratkę dla kobiety. Ta kreacja bohatera
wydaje mi się być odważna, mam wrażenie, że w Polsce wciąż to jest temat tabu,
który nie spotyka się z akceptacją. Dlatego podoba mi się stworzenie takiej
postaci.
Podsumowując po mimo mojego strachu utwierdziłam się w
przekonaniu, że chce mieć na półkach i przeczytać wszystkie książki pana
Mroza. A „Czarną madonnę” dodaje do
listy książek godnych polecenia.
Komentarze
Prześlij komentarz