Jak wiecie lub nie J.K. Rowling pod pseudonimem wydaje
kryminały, obecnie dostępne są trzy. Pierwszym z nich jest właśnie „Wołanie
kukułki”, które miałam przyjemność ostatnio przeczytać.
Tytułową kukułką jest supermodelka, która nie żyje.
Detektyw, któremu życie rzuciło wiele kłód pod nogi wraz ze swoją tymczasową
sekretarką zostaje zatrudniony do rozwiązania sprawy: samobójstwo czy
morderstwo – kim jest morderca? Powiem wam, że to było morderstwo, inaczej
chyba ta książka nie miałaby sensu, więcej spoilerów nie będzie.
Prawdopodobnie jestem jedną z niewielu osób, które serii o
Harrym Potterze nie czytały, więc to było moje pierwsze spotkanie z piórem
wielkiej J.K. Nie zawiodłam się, książka napisana lekkim piórem, przyjemna do
czytania. To tyle jeśli chodzi o kwestie techniczne.
Jeśli chodzi o moje odczucia co do „Wołania kukułki”, to
troszkę jestem rozczarowana. Liczyłam na coś mocniejszego, bardziej
kryminalnego (tak, przyzwyczajenie do Simona Becketta). Zabrakło mi w niej tej
mrocznej, kryminalnej strony kryminału, za dużo obyczajowości. Ale z drugiej
strony do końca nie wiedziałam kto jest mordercą. Być może nie czytałam zbyt
uważnie, ale nie wpadłabym na to kto to. Moje typy były zupełnie inne.
Zakończenie było więc dla mnie niespodzianką, kreacje bohaterów świetne –
dzięki temu sięgnę na pewno po drugi tom.
Komentarze
Prześlij komentarz