Przejdź do głównej zawartości

Poznajmy się lepiej #muzyka

Dzisiaj kolejny post, w którym będziemy się poznawać. Dziś kilka słów o muzyce! 


1. Najlepszy koncert na jakim byłam ... 

Monia: Moim takim koncertem był koncert Clock Machine na festiwalu teatralnym Pro-Contra w Szczecinie. Skakałam jak piłka, nie mogłam oddychać, darłam się tak bardzo, że moje gardło odmawiało posłuszeństwa. Koszulkę to mogłam wykręcać..



Viola: Najlepszy i na pewno niezapomniany koncert, na którym byłam to koncert Linkin Park we Wrocławiu. Usłyszeć głos Chestera Benningtona na żywo to było coś. Wyszalałam się, poskakałam, śpiewaniem bym  nie nazwała tego co wydostało się z mojej przepony (a raczej gardła, bo śpiewać z przepony to ja nie umiem), bardziej darciem się. Szkoda, że już nigdy nie będę mogła w nim uczestniczyć, ale cieszę się, że było mi to dane chociaż raz. 





2. Najbardziej chce iść na koncert ... 

Monia: Sama wymyślałam te pytania i sama nie wiem ... Jest wiele takich koncertów, na które bym chciała. Najbardziej realnym chyba marzeniem do spełnienia jest koncert Accantusa. (V. byłam na dwóch i bardzo polecam!)





Viola: W tym momencie najbardziej chciałabym iść na dwa koncerty. Jeden to Nickelback, bo miałam już bilety na ich koncert kilka lat temu, ale niestety został odwołany.. Kolejny koncert, na który chętnie bym się wybrała to Morat. Jest coś takiego w tym zespole, że chce mi się go słuchać. Ciężko znaleźć wykonawcę śpiewającego po hiszpańsku, który nie śpiewa "tylko o jednym". Wiadomo, że najwięcej pisze się o miłości, ale można to też zrobić w ładniejszy sposób, bo przecież nie każdy od razu musi pisać wiersze. 




3. Piosenka, która kojarzy mi się z dzieciństwem to ... 

Monia: A to łatwe. "Powiedz" Ich Troje. Razem z koleżankami z podwórka miałyśmy "zespół". Każda z nas przybrała rolę jednego z członków zespoły - ja byłam Jackiem. I śpiewałyśmy je w garażu, urządzałyśmy koncerty dla rodziny.

Viola: Piosenki, które kojarzą mi się z dzieciństwem to na pewno będą Elektryczne Gitary. Mój tata często je włączał, kiedy gdzieś jechaliśmy samochodem i kojarzą mi się z wycieczkami czy to nad morze czy w odwiedziny do rodziny. Moja ulubiona z tamtych czasów to będzie "Człowiek z liściem na głowie". 



4. Film/serial z którego najbardziej lubię soundtrack to 

Monia: We wpisie o topie muzycznym wspominałam o piosence z tego serialu. "Wybory Paytona Hobarta", na ten moment to mój ulubiony soundtrack. 

Viola: Kiedy pomyślałam sobie o tej kategorii pierwszą myślą był Gavin DeGraw "I don't want to be". Tę piosenkę usłyszałam pierwszy raz oglądając serial "Pogoda na miłość". 



5. Na festiwalu muzycznym byłam ... 

Monia: Byłam 5 razy. A festiwalem tym jest Przystanek Woodstock. Kocham ten festiwal całym sercem, moje lęki społeczne chyba zostają tam na dworcu w Kostrzynie albo bawią się na jakiś koncertach. Spanie w lesie w namiocie, mycie się w publicznym kranie i zimnej wodzie. Pierogi na każdy posiłek, pływanie w tłumie ludzi na polu, którzy przemieszczają się z koncertu na koncert. Tak, tęsknie... Nie mogę się doczekać szóstego!

Viola: Na festiwalu byłam tylko raz i u mnie również to będzie Przystanek Woodstock. Byłam, podobało mi się, ale wiem, że takie wydarzenia to coś nie do końca dla mnie. Z powodu tego, że trochę boję się tłumów to unikam ich jak mogę i rzadko kiedy zaglądam na szczecińskie imprezy w stylu Dni Morza, finał The Tall Ships' Races czy Pyromagic. Co prawda do Kostrzyna chętnie wybrałabym się jeszcze raz tym razem lepiej przygotowana na to co może wyprawiać mój organizm i psychika w ramach buntu. 

6. Osoba ze sceny muzycznej, którą lubię nie za muzykę...

Monia: Mela Koteluk. Pamiętam, jak za czasów radia studenckiego w Szczecinie robiliśmy z Melą wywiad, była otwarta, mega miła. Opowiadała nam historię po za wywiadem. W ogóle nie czuło się tej takiej atmosfery wyższości czy oficjalności. Zostaliśmy potraktowani przez Melę po prostu na równi. 

Viola: Chyba nie mam takiego artysty. Jedyna osoba, która przychodzi mi na myśl to Shakira. Zawsze jak ją widzę mam wrażenie, że bije od niej po prostu taka dobroć. Nie jest żadną skandalistką i po prostu robi swoje. Chciałabym ją poznać (nie wiem jakim sposobem), żeby właśnie móc zweryfikować swoje odczucia. Pomarzyć zawsze można.




7. Zespół/Artysta na którego koncertach byłam najwięcej razy to ...


Monia: Clock Machine. A koncertów było ... z 15? Nie jestem pewna w tym momencie, ale raczej się doliczę ... I tak, będzie ich więcej. Kolejny miał być 15go marca ale no... pandemia się stała. Chłopaki mają specjalne miejsce w moim serduszku, jestem fanką od pierwszej EP. Nie opuszczam praktycznie żadnego koncertu w Krakowie. Czuję się troszkę tak jakbyśmy dorastali razem. 

Viola: U mnie to również będzie Clock Machine, może nie aż tak długo jak u Moni, ale dalej sporo. Kiedy Monia wyprowadziła się do Krakowa straciłam osobę, z którą chodziłam na koncerty i jakoś się tak zdarzyło, że do tej pory nie mogę jej znaleźć. Lubię ten zespół, chętnie sobie posłucham, ale pójście na ich koncerty kojarzyło mi się po prostu ze wspólnym spędzaniem czasu, dlatego też mam do nich sentyment. 



To już wszystko na dzisiaj. Chętnie poznamy Wasze odpowiedzi na te pytania.  Piszcie koniecznie :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Projekt Denko #1

Cześć i czołem! Dzisiaj przychodzimy do Was z projektem denko. Poznajcie kilka kosmetyków, które dobiły do dna swej egzystencji w naszych łazienkach! Pielęgnacja twarzy Monia: Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, zużyłam trzy produkty:  1. My skin is naked - peeling do twarzy z firmy BIOK Laboratoria. To był mój pierwszy peeling do twarzy, który poleciła mi właśnie Viola. Polubiliśmy się bardzo. Nie miał jakiegoś mocnego zapachu, spełniał swoją funkcję bardzo dobrze.  2. Natura Estonica Face Tonic Sophora Japonica  - tego produktu używałam drugi raz. I jeszcze na pewno do niego wrócę. Używanie było bardzo przyjemne bo ma piękny zapach, do tego niska cena jest bardzo zachęcająca. Plus na moją cerę działał bardzo dobrze, mam wrażenie że między innymi on miał swój duży wkład w zmniejszeniu się nieproszonych, czerwonych gości na twarzy.  3. Lirene serum przeciwzmarszczkowe - to serum dostałam od ciotki, więc no używałam. Stosowałam jako krem

Mój pierwszy Mróz, czyli "Czarna madonna"

Była moja pierwsza Bonda ( klik ), to teraz kolej na pierwszego Mroza. Znajomości z Panem Remigiuszem nie zaczęłam tak, jak wiele osób poleca ani tak jak sama myślałam, że zacznę – ode serii o Chyłce. Na pierwszy ogień, a raczej Mróz poszła „Czarna Madonna”. Prawdopodobnie nie znalazłaby się tak szybko na mojej liście przeczytanych książek, gdyby nie była prezentem urodzinowym, ale nie żałuję i bardzo dziękuję za ten prezent! Po przeczytaniu opisu byłam przekonana, że będzie to jakaś obyczajówka z jakąś katastrofą samolotową i wątkiem religijnym (tak, nie sprawdzam gatunków książek przed czytaniem), a mniej więcej w połowie okazało się, że to historia o egzorcyzmach. Oczywiście wątki katastrof samolotowych i ten religijny są także dużą a nawet bardzo dużą częścią książki, co oznacza, że opis nie kłamie. Po tej lekturze już wiem skąd się wzięła nazwa czarnych skrzynek w samolotach oraz że nie są wcale czarne! Czy polecam? Tak. Zdecydowanie tak. Ale … Jeśli należycie do osób

Poznajmy się lepiej!

Dziś mam dla was 5 faktów, anegdot, opowieści czy krótkich historyjek o mnie. Dowiecie się jakie warzywo mogło by dla mnie nie istnieć, jakiego filmu nigdy nie obejrzę, a także czyj koncert był moim pierwszym, na który kupiłam bilet. Dajcie znać w komentarzach czy Wy macie i jakie takie swoje filmy, koncerty i jak to było z tymi lekturami. Film, którego nigdy nie obejrzę  Nie wiem w sumie czemu, ale mam tak, że jak coś jest mega popularne i wszyscy wokół się tym zachwycają - mam na myśli film czy serial, to czasami postanawiam nigdy tego nie zobaczyć. Pierwszym filmem, którego postanowiłam nigdy nie oglądać jest Avatar. Pamiętam, że jak wyszedł ileś lat temu, był na niego wielki boom. Wszyscy wszędzie o tym mówili. Wtedy stwierdziłam, że nigdy nie obejrzę tego filmu. Faktem jest, że nie przepadam za SF czy fantastyką, zdarza mi się jednak oglądać filmy z tych gatunków. W przypadku Avatara, mimo miło wyglądających niebieskich postaci, założyłam sobie nigdy go nie oglądać. I wiecie