Przejdź do głównej zawartości

"Lunatycy" bardzo dobry debiut



Kurwa to słowo zadźwięczało w mojej głowie po ostatnich słowach „Lunatyków” i odbijało się od wszystkich narządów wewnętrznych i kości przez kolejne piętnaście minut, kiedy wpatrywałam się w sufit.

Co to za książka? To historia o życiu, marzeniach, miłości. Historia maturzysty, który marzy o sławie w biznesie muzycznym, mieszka w nie wielkim mieście, jest po prostu zwykłym chłopakiem z marzeniami i jakimś bagażem historii rodzinnych czy z dzieciństwa, które nie koniecznie potoczyły się tak jak by chciał. A cała historia napisana została przez jednego z krakowskich blogerów Jana Favre z bloga StayFly.

Na początku bałam się tej książki, kupiłam trochę w ciemno, a kiedy okazało się, że jednym z wątków książki jest rap troszeczkę się wystraszyłam. Nie jest to jednak temat mi bliski, w którym się jak kol wiek orientuje czy chociażby lubię. Ale wkręciłam się w książkę jak w … piosenkę. Czytając ją w głowie, czytałam mniej więcej w tempie właśnie rapowanych utworów.  A to, że gatunek jest mi daleki mniej więcej tak jak fizyka kwantowa naprawdę nie ma znaczenia, czułam się jakby bohaterowie „Lunatyków” byli moimi znajomymi, ludźmi, których znałam z podwórka.
Okazało się także, że jestem bardziej empatyczna niż sądziłam. Niektóre wydarzenia, które miały duży wpływ na głównego bohatera przeżywałam razem z nim, kiedy jemu było bardzo źle, mnie też bolało w środku i nie obyło się bez łez.  

Myślę, że każdy odnajdzie w tej książce kawałek siebie, prawdopodobnie wszyscy spotkaliśmy nauczyciela podobnego matematyczce z książki albo byliśmy na pierwszej randce, która okazała się okropna, bo albo chłopak się do nas nie odezwał prawie ani słowem albo nasza nauczycielka pastwiła się nad nami lub innymi uczniami, bo jej kariera nie poszła tak jakby chciała.
„Lunatycy” to pozycja naprawdę warta uwagi, nie jest kolejną głupią historią o nastolatkach, nie jest tylko o tym jak to każdy chce być sławny i jakie to będzie super, to nie książka o nastoletniej miłości pełnej ochów i achów i ciągłego seksu pod nieobecność rodziców w domu. Owszem, wszystko to jest, ale jest bardziej realistyczne, nie przekoloryzowane, nie ma tylko i wyłącznie samych plusów.


Jeśli chcecie przeczytać coś, w co możecie uwierzyć, coś wiarygodnego, co da wam poczucie, że historia mogła być prawdziwa i że prawdopodobnie gdzieś żyje sobie taki Michał Sernicki, to jest to na pewno dobra do tego lektura. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój pierwszy Mróz, czyli "Czarna madonna"

Była moja pierwsza Bonda ( klik ), to teraz kolej na pierwszego Mroza. Znajomości z Panem Remigiuszem nie zaczęłam tak, jak wiele osób poleca ani tak jak sama myślałam, że zacznę – ode serii o Chyłce. Na pierwszy ogień, a raczej Mróz poszła „Czarna Madonna”. Prawdopodobnie nie znalazłaby się tak szybko na mojej liście przeczytanych książek, gdyby nie była prezentem urodzinowym, ale nie żałuję i bardzo dziękuję za ten prezent! Po przeczytaniu opisu byłam przekonana, że będzie to jakaś obyczajówka z jakąś katastrofą samolotową i wątkiem religijnym (tak, nie sprawdzam gatunków książek przed czytaniem), a mniej więcej w połowie okazało się, że to historia o egzorcyzmach. Oczywiście wątki katastrof samolotowych i ten religijny są także dużą a nawet bardzo dużą częścią książki, co oznacza, że opis nie kłamie. Po tej lekturze już wiem skąd się wzięła nazwa czarnych skrzynek w samolotach oraz że nie są wcale czarne! Czy polecam? Tak. Zdecydowanie tak. Ale … Jeśli należycie do osób

Belfer & Thirteen Reasons Why

Dwa seriale, dwa kraje, dwa kontynenty, ale historie nieco podobne. Takie przynajmniej jest moje odczucie. Oczywiście różnica ogromna bo Belfer to historia o morderstwie a Thirteen Reasons Why  to opowieść o samobójstwie. Co mają wspólnego? Dotyczą śmierci nastoletniej dziewczyny, nienawiści rówieśników, przede wszystkim nastolatków i ich problemów. Belfer jedna z lepszych polskich produkcji ostatnich lat. Krótki, nie rozciągnięty jak opera mydlana, konkretny i tajemniczy. Nie spodziewałam się kto jest mordercą ani przez chwilę. Aktorzy młodego pokolenia wypadli tutaj bardzo dobrze. Szczególnie jestem pod wrażeniem gry Mateusza Więcławka, którego pamiętam z filmu Obietnica Anny Kazejak, gdzie wypadł według mnie bardzo przeciętnie. Muszę przyznać, że dopóki nie zobaczyłam obsady na filmwebie, nie wiedziałam, że to on – po prostu nie poznałam. W każdym razie postać Jaśka Molendy bardzo na plus. Coś co mi się nie podobało to w zasadzie tylko jedna postać, ale to tylko przez c

#MojeKsiążki2016

            Rok 2016 był dla mnie całkiem udany pod względem czytelniczym. Przygotowałam, więc dla Was post o książkach, które wylądowały w tym roku na półce przeczytane . Liczba książek, nie jest jakoś super powalająca, ale na pewno wyższa niż większości polaków…  Także, jedźmy z tym! 1.       Zabójca Marii Nurowskiej Książka, która zrobiła mnie w ch… Piękna okładka, tytuł i opis sugerujący dobry kryminał, fabułą przypominający troszkę Dziewczynę z pociągu. Nic bardziej mylnego. Jasne, jest historia kryminalna, ale to bardziej opowiadanie o miłości właśnie z tym kryminalnym dreszczykiem w tle. Ocena ogólna to 8/10. 2.       W krakowskiej matni Bartłomiej Sas Jest mi bardzo przykro, że to piszę ale książka jest nudna. Zapowiadała się ciekawie, ma jakiś tam potencjał. Była kryminałem, ale… Czegoś w niej brakuje. Jeśli macie ochotę na przygody detektywa alkoholika i Kraków w tle – to może Wam się spodobać. Ja daję tylko 5/10. 3.       Ch… Pani Domu Magdalena K